Mamy w Polsce już przeszło 10 tysięcy gospodarstw agroturystycznych z prawdziwego zdarzenia. Co to znaczy "z prawdziwego zdarzenia"?

Po prostu - są to gospodarstwa, które skupiają swoją działalność się nie tylko na oferowaniu bazy noclegowej w miejscach z ciekawym otoczeniem geograficzno-przyrodniczym, ale oferują oryginalne dodatkowe usługi turystom. Nierzadko są to usługi nawiązujące do lokalnej tradycji i tożsamości.

Od kilku lat polską agroturystyka interesuje się turysta zagraniczny, który pyta o wiele dodatkowych atrakcji, choćby jazdę konną, wędkarstwo, także lokale imprezy.

Toteż właściciele gospodarstw prześcigają się w pomysłach, proponując choćby oryginalne dla siebie potrawy lub objazdy lokalnych atrakcji, dobrymi przykładami mogą być - Podkarpacie, warmińsko-mazurskie lub pomorskie.

Indywidualizm owszem, ale...

Można jednak postawić kolejne pytanie - czy indywidualna promocja wystarcza gospodarstwu agroturystycznemu?

Oczywiście, że nie. I tu argumentów jest co najmniej kilka. Pierwszy, chyba zasadniczy, finansowy. Nie jest łatwo pojedynczemu gospodarstwu agroturystycznemu zaprezentować się na targach turystycznych lub agroturystycznych ze względu na najczęściej duży koszt stoisk. Znacznie to ułatwiają stowarzyszenia agroturystyczne lub tak zwane LOT-y, czyli lokalne organizacje turystyczne. Przekładem takiej konsolidacji środowiska właścicieli gospodarstw agroturystycznych może być mazowieckie.

Dotyczy to oczywiście innych aspektów promocji, choćby udziału w konferencjach, warsztatach, a nawet przekazywania sobie informacji o klientach w wypadku całkowitego nasycenia bazy noclegowej w konkretnym gospodarstwie.

Powszechną praktyką, jeśli idzie o turystykę wiejską jest udział w lokalnych projektach, które najczęściej kończą się festynami, gdzie można zaprezentować w grupie swój indywidualny produkt. Wiele z tych festynów wpisało się już na stałe do kalendarza imprez regionalnych i ogólnokrajowych.

Pułapka uniformizacji

Każdy kij ma dwa końce, także lokalne strategie turystyczne wraz z katalogiem znaku, czyli logo. Bywa, że dysponujący strategią i katalogiem znaku (najczęściej są to gminne samorządy) zagalopowują się aż tak, że chcieliby w podobne kolory lub elementy logo ubrać każdy lokalny (nawet prywatny) podmiot turystyczny.

Rzecz jasna, w przypadku agroturystyki, zawsze opłaci się podkreślać swoją lokalną tożsamość i przynależność do lokalnej tradycji.

Ale bez przesady, tę tożsamość można wyrazić doskonale w formie jakiegoś niuansu, ale podkreślenie z drugiej strony indywidualnych atutów swojego gospodarstwa jest bezcenne.

Artykuł sponsora/partnera - zawiera lokowanie produktu/marki