Problem niechcianego graffiti w Brodnicy jest coraz większy. Ich autorzy nie przejmują się nawet karą więzienia, która może im grozić.

W Polsce nie ma chyba miasta, w którym gdzieś na murze czy chodniku nie znajdziemy rysunków lub napisów, popularnie zwanych graffiti. Graffiti przez wielu uznawane jest jako rodzaj sztuki i trudno się z nimi nie zgodzić, patrząc na dzieła wykonane przez prawdziwych artystów. W Brodnicy takie graffiti można zobaczyć m. in. na murze przy Brodnickim Domu Kultury.

Nie oszukujmy się jednak, że każdy rysunek czy napis wymalowany sprayem jest dziełem artysty. Niestety znacznie częściej mamy do czynienia z aktami wandalizmu. Wulgarne słowa czy rysunki, pseudonimy lub po prostu bazgroły na ścianach nie są dziełami sztuki. W naszym regonie z takimi przejawami wandalizmu można się spotkać praktycznie wszędzie. Na murach, chodnikach, wiaduktach, przystankach autobusowych. Pseudo-artyści nawet nie zdają sobie sprawy jakie szkody wyrządzają swoimi rysunkami.

- Na wiosnę jacyś wandale pomalowali sprayem budynek Zespołu Szkół Rolniczych – mówi Karolina, uczennica. - Czy oni niczego się nie boją? Przecież całe miasto jest niby monitorowane, a oni nic sobie z tego nie robią. Myślą, że są bezkarni.

Warto tu podkreślić, że szkody w ZSR wyceniono na ponad 6 tys. zł. Wandale pomalowali ścianę północną i zachodnią.

Jednak tak całkiem bezkarni nie są. Sąd za pomalowanie cudzej własności może orzec karę nawet 5 lat więzienia.
Art. 288, kodeksu karnego:
„§ 1. Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
Regulacje prawne na ten temat można znaleźć również w kodeksie wykroczeń. Czytamy w nim:
„Art. 124.
§ 1. Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 250 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 4. W razie popełnienia wykroczenia można orzec obowiązek zapłaty równowartości wyrządzonej szkody lub obowiązek przywrócenia do stanu poprzedniego.”

Mimo tego, że za niechciane graffiti grozi kara pseudo-artyści w ogóle się tym nie przejmują. Wystarczy krótki spacer po osiedlach Wyspiańskiego, Nowa Kolonia i Matejki, aby zobaczyć ogrom bazgrołów na murach, skrzynkach i słupach. Zdjęcia z takiego spaceru można obejrzeć poniżej. Zaznaczam, że zostały zrobione w ciągu 30 minutowego spaceru. Jest to jednak tylko niewielki odsetek tego co można znaleźć w mieście. Mieszkańcom takie graffiti w ogóle się nie podoba.

- To jest nie do pomyślenia co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą – mówi pan Jerzy, kierowca. - Świeżo pomalowane bloki, a już ktoś na nich nabazgrał. Czy w naszym mieście nie może być ładnie. Jakie świadectwo takie napisy wystawiają naszej Brodnicy, policji, która ma pilnować u nas porządku i Urzędowi Miasta? Co to znaczy JP albo DS, które są wszędzie napisane? Czy to skróty od czegoś czy podpisy tych wandali? Jeśli to podpisy, to co nie mogą ich znaleźć? Przecież pełno jest tego w mieście. Nie robią to jednej nocy, tylko tego przybywa. Gdzie jest policja?

Policji w Brodnicy trudno jest podać dokładną ilość graficiarzy, którzy zostali złapani za graffiti, a to ze względu na to, że nie prowadzi szczegółowych statystyka na ten temat.

- Wszystkie tego typu zgłoszenia trafiają w ogólniejszą kategorię przestępstw, czyli uszkodzenie i zniszczenie mienia – podaje mł. asp. Agnieszka Szczucka, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Brodnicy.

Jak się okazuje najlepszym sposobem na ujęcie graficiarza jest telefon na komisariat od osoby, która widzi taki akt wandalizmu.

-  Jeżeli obywatel powiadomi Policję, natychmiast kierowany we wskazane miejsce jest patrol i wtedy taki wandal ”wpada” na gorącym uczynku – tłumaczy mł. asp. Agnieszka Szczucka. - Takiemu wandalowi nie trzeba nic udowadniać. Dlatego apelujemy do mieszkańców Brodnicy i powiatu o sygnały o osobach, które niszczą mienie. Anonimowość jest zapewniona, ponadto zgłaszający jeżeli się boi, nie musi podawać swoich danych.

Dlaczego, szczególnie młodzi ludzie, w taki sposób niszczą czyjąś własność? Z jednej strony na pewno jest to chęć zaimponowania innym. Teraz pomalowanie bloku czy chodnika przed domem sąsiada nie robi już wrażenia. Wandale zaczynają coraz odważniej pokazywać się i malować w miejscach publicznych, gdzie mogą być przecież łatwiej złapani. Jednak dla nich to szpan powiedzieć później kumplom: „To moje”. Niedawno ZSR, a teraz co? Jeśli wandale nadal będą czuli się bezkarni czyj następny mur ucierpi? Czy można w tym miejscu poruszyć kwestię chęci przekazania czegoś przez pseudo-artystę? Niestety trudno większości jest zrozumieć taką formę przekazu i na pewno do większości taki „krzyk” z muru nie przemówi.

Zapraszamy do dyskusji na ten temat niechcianego graffiti w Brodnicy na nasze FORUM


 

Artykuł sponsora/partnera - zawiera lokowanie produktu/marki