W jakich nastrojach rozpoczną najbliższy mecz z Jarotą Jarocin piłkarze brodnickiej Sparty? Nie tylko oni mają problem, także działacze klubowi. Mecz z Jarocinem już 21 marca o godz. 14.00 na stadionie przy ul. Królowej Jadwigi.

Tomasz Asensky
Został trenerem brodnickiej Sparty latem ubiegłego roku, 27 sierpnia, zaledwie po trzech meczach rozegranych przez brodniczan pod opieką trenera Dariusza Koprowskiego, w których zespół zdobył 6 punktów. Była to dość dziwna decyzja władz brodnickiego klubu – Sparta, beniaminek III ligi, przegrała tylko jeden mecz. Działacze mieli pretensje, że Dariusz Koprowski nie stawia na wychowanków. Kiedy został zwolniony, a jego miejsce zajął wspomniany już Tomasz Asensky z Grudziądza spytał przede wszystkim o pracę z młodzieżą, jak to w klubie się układa. W odpowiedzi usłyszał, że w zespole III ligi chcą mocno stawiać na swoich (z szacunkiem dla przybyłych z innych klubów). - No to bardzo dobrze się składa, bo jest to po mojej myśli – te słowa rozmowy z trenerem Tomaszem Asenskym przywołał Jan Walaszek, działacz Sparty. Po czym szkoleniowiec z Grudziądz brał do składu najlepszych, czyli wychowanków Sparty trzymał na ławce rezerwowych. Nikt nie narzekał.

„Tuż przed dwunastą” trener Tomasz Asensky, po przygotowaniu drużyny do rozgrywek ligowych, po ustaleniu składu, na kilka dni przed meczem z Jarocinem, złożył wypowiedzenie.

- Argumenty były tego typu, że zespół nie został dostatecznie dobrze skompletowany, za mało zawodników sprowadzono – mówi prezes Wojciech Szulc. – Nie wiem, może są inne okoliczności jego decyzji. Co dalej? No cóż, czujemy się oszukani, także piłkarze, którzy w meczach sparingowych konsolidowali się, rodziła się wspólnota, była dobra energia. Oczywiście, nie załamujemy rąk, mamy w Brodnicy szkoleniowców, naszych byłych piłkarzy z licencją trenera na prowadzenie zespołu w III ligi. Może poszukamy innego rozwiązania personalnego. Na razie jesteśmy w szoku. Sytuacja jest dość trudna.

- Tydzień temu trener powiedział na spotkaniu w klubie: panowie, z tym zespołem jestem w stanie wygrać ligę – dodaje Jan Walaszek. – No tak nie można.

- Nie chciałbym rozwodzić się, komentować decyzji mojej i tego co mówią działacze – mówi Tomasza Asensky, do którego dotarliśmy telefonicznie (przebywał na szkoleniu w Białej Podlaskiej). – To nie jest tak, że ja się na kogoś obraziłem, zabieram swoje zabawki i zachowuję się jak dzieciak. Sprawa ma swoje odcienie i szczegóły, o których nie chciałbym mówić, szczególnie przez telefon. Mam nadzieję spotkać się z kierownictwem klubu w środę, może w czwartek.

Cel na wiosnę
- Zawsze powinno się walczyć o najwyższe cele. Jeżeli, mimo tych perturbacji ze szkoleniowcem, tak się wszystko ułoży, że zagramy o wysoką pulę, to wówczas, w przypadku awansu natychmiast szukamy sponsora, rozumiejącego potrzeby zespołu wyższej ligi – mówi prezes. – To jest jedyne wyjście. Ambicje – jak najbardziej, sponsor – jeszcze bardziej.

- Wszystko wskazuje na to, że od przyszłego sezonu 2015/2016 zmieni się struktura ligi. Dojdą zespoły z kolejnego, czwartego województwa. I od sierpnia będziemy się bić o pierwszą ósemkę, która pozwoli na grę w nowej, III lidze – wyjaśnia Jan Walaszek. – Po sezonie 2015/2016 osiem zespołów opuści ligę, a może nawet dziewięć. Wracając jeszcze do planów. Oczywiście, cele są szczytne, ale życie je szybko zweryfikuje. W tej chwili mamy kontuzjowanych czterech piłkarzy. Wśród nich jest m.in. Mateusz Prylewski. Liczyliśmy, że chłopak pociągnie zespół do walki, a będzie musiał, niestety, pauzować.

Nowi piłkarze
Bartosz Gralewski,  Bartłomiej Feter,  Damian Kupisz,  Kamil Szewczyk, Serhij Bihus,  Satoki Yoneda, Rahei  Miyazaki , Adam Grisgraber, Dawid Siemko – zajmie pozycję drugiego stopera. Japończycy w Polsce to dzieło Tomasza Frankowskiego. Pamiętamy jego wojaże, grę w Japonii i Francji, zanim powrócił do polskiej ekstraklasy. Zatem dwóch Japończyków, jeden Ukrainiec – obcokrajowcy Sparty. Japończycy nie mieli doświadczenia na polskich boiskach – jeden z nich grał w Niemczech, drugi przyjechał bezpośrednio z Japonii. Najbardziej w Polsce podobają im się dziewczyny.

Na trybunach
Czy kierownictwo klubu będzie tolerowało kibiców z petardami, racami? Przedstawiciele kierownictwa klubu przypomnieli, że skutki działania kibiców używających  petard  są bolesne. I dla klubu, i dla kibiców na stadionach. Protokoły sędziowskie nie kłamią.  Prezes Wojciech Szulc przyznał, że kibice zrzucili się na opłacenie kary, którą wlepił PZPN.

Na koniec dygresja: otóż dowiedziałem się – na szczęście nie z ust ani piłkarzy, ani działaczy – że petardy same w sobie są bezpieczne jeżeli bezpiecznie się je używa. No tak – jeżeli nie urwie ręki, nogi, nie spowoduje ślepoty.

Tekst i fot. Bogumił Drogorób, Extra Brodnica

Artykuł sponsora/partnera - zawiera lokowanie produktu/marki